Działo się to na początku 1886 roku.
Kodokan wydelegował czterech uczniów na inaugurację Hachitani Magoruku dojo, koło mostu Kaiun-bashi przerzuconego nad rzeką Sumida. Było to pierwsze spotkanie z cyklu spotkań zwanych teraz „zawodami czerwono-białych”. Podczas tej inauguracji obecnych było wielu ludzi doskonale znających ju-jutsu.
Demonstrowano kata, a Tsunejiro Tomita ćwiczył z synem mistrza dojo Mamoru Hachitani. Ludziom podobała się demonstracja technik judo.

Po skończeniu ćwiczeń Tomita chciał usiąść, gdy wtem podszedł do niego wysoki brodacz i rzekł: – Czy będziesz walczył ze mną?
Cisza zaległa w dojo. Propozycja była wyniosłym wyzwaniem ze strony niejakiego Hansuke Nakamury ze szkoły ju-jutsu Ryoishin-ryu, najsilniejszego mistrza ju-jutsu wśród policjantów z Komendy Głównej Policji Tokijskiej.
Po paru sekundach ciszy tłum zaczął szemrać: – Czego chce Nakamura? Może chce pomścić Okudę, który dostał lanie od Shiro Saigo.

Matsugoro Okuda został pobity, kiedy sprowokował walkę z Saigo. Jego porażka wywołała gniew Nakamury, który uważał się za najlepszego mistrza ju-jutsu.
Tsunejiro Tomita poczuł lęk, ale nie mógł się wycofać. – Bardzo dobrze, lecz walczmy łagodnie, panie – rzekł Tomita, kłaniając się.
Arima, Tobari i Matsuda – również przestraszeni – patrzyli, co będzie się działo. Pomysł, aby powstrzymać Tomitę, nawet im nie zaświtał w głowach. Chcieli go zachęcić, lecz nie byli w stanie wyrzec słowa. Hansuke Nakamura cieszył się wielką sławą wśród ludzi ju-jutsu.

– Czy Tomita da sobie radę? – wymamrotał Tobari.
– Hm… – tyle tylko mruknął Arima.
– Nie martwcie się, Tomita jest silny. Możemy na nim polegać… – wypowiedziawszy te słowa głosem drżącym z emocji, Matsuda zaczerpnął powietrza, skrzyżował ramiona na piersiach i całą uwagę skupił na tym, co się wydarzy.

Już na początku Nakamura ruszył na swego przeciwnika z wyciągniętymi do przodu rękoma. Mata chrzęściła pod jego stopami; był pewien zwycięstwa. Nie był to przemyślany atak, lecz raczej chwyt za keikogi w ten sposób, iż wydawało się, że Nakamura może rzucić swego przeciwnika, kiedy zechce. Nakamura pchnął Tomitę rękoma, pochylając się przy tym do przodu.
W tym samym czasie Tomita wykonał tomoe-nage i Nakamura padł ciężko na matę65. Nakamura, czerwony na twarzy z gniewu, wstał z maty. Nadal pewny siebie, chociaż zły z powodu nieoczekiwanego rzutu, chwycił Tomitę za rękaw i kołnierz i szarpnął nim w lewo, potem w prawo.

Tomita zupełnie rozluźniony poddawał się jego sile. Dojo nie było duże, więc pchnięcie spowodowało, że Tomita uderzył plecami o ścianę. Nakamura chciał go znowu pchnąć, lecz Tomita ponownie wykonał tomoe-nage, rzucając Nakamurępod ścianę. Tsunejiro natychmiast rzucił się na swego przeciwnika, który usiłował wstać z maty. Nakamura chwycił go za biodra i przydusił do ziemi. Wjednej chwili sytuacja się zmieniła. Walka w ne-waza dawała przewagę Nakamurze, bo był większy i silniejszy od Tomity. Używając chwytu kami-shiho-gatame, Nakamura sądził, że jego siła zapewni mu zwycięstwo. Jednak Tomita okręcił się jak wąż, kilka razy w lewą i prawą stronę, i chwycił swego przeciwnika od dołu za kołnierz, wykonując gyaku-juji-jime.
Nakamura próbował się uwolnić, unosząc biodra do góry, lecz duszenie odniosło skutek: twarz mu zsiniała, oczy o mało co nie wyszły mu z orbit. Jeszcze chwila i byłby stracił przytomność. Wtedy wstał Hachitani Magoruku, mistrz tego dojo i krzyknął: – Koniec walki!

Poprzednie zwycięstwa Saigo i Yamashity, a teraz udana walka Tomity, podniosły znacznie prestiż Kodokanu.
Autor powieści „Sugata Sanshiro” opisuje Hansuke Nakamurę używając nazwiska Murai, lecz ta walka i jej okoliczności opisane w powieści niezupełnie pokrywają się z rzeczywistością. Urodzony na wyspie Kyushu, Nakamura był ważnąpostaciąw szkole Ryoishin-ryu. Miał ponad 180 cm wzrostu i ponad 77 kilogramów wagi. Był dobry w rzutach wykonywanych na stojąco, na przykład kata-guruma, a także ne-waza i w trzymaniach. W czasie gdy walczył z Tomita, miał trzydzieści trzy lata i był u szczytu swej sprawności.
Jego porażka wzbudziła zdumienie wśród ćwiczących ju-jutsu, a także sensację wśród policjantów.

Tomita wspominając tę walkę, mówił: „Wtedy miałem dwadzieścia dwa lata i stopień 3 dan. Uważałem, że Nakamura za bardzo polegał na swojej sile, dlatego mogłem ją wykorzystać na swoją korzyść”.