Michał Czerny w sprawie Trenera Marka Tabaszewskiego.

Trenuje na Wiśle już jako emeryt sportowy czasem raz, czasem dwa razy w tygodniu.
Startuje w zawodach weteranów Mistrzostwa Polski, Europy i Świata.
Nie byłem nigdy wybitnym zawodnikiem raczej rzemieślnikiem, ot trafił mi się jakiś medal na Mistrzostwach Polski i parę razy pudło na Lidze to wszystko.
Treningi, atmosfera, i piękno tego sportu w ciągu ostatnich 3 lat sprawiały mi ogromną przyjemność i radość.

Wróciłem do Judo po 15 latach przerwy.

Trenuje z chłopakami, którzy są wspaniali i utalentowani ale i z takimi, którzy kilka lat temu prawie niczego nie umieli, byli słabi i co tu dużo mówić, wielu z nich dostawało lanie ode mnie.

Teraz ja obrywam od nich często solidne lanie i odczuwam z tego tytułu satysfakcję, że mogłem obserwować jak się rozwinęli dzięki Markowi Tabaszewskiemu.
Rozumiem i czuję jak musi być z nich dumny, choć im tego nie pokazuje, zawsze jest wymagający i chce więcej, ale to cecha mocnego charakteru i wielkiego człowieka.
Wielu rzeczy jako 16-20 letni zawodnik nie rozumiałem lub wydawało mi się, że byłem mądrzejszy od Tabsa.

Z perspektywy czasu muszę przyznać Tabs miał i ma rację w bardzo wielu kwestiach.
Z mojego okresu (lata 90) gdy byłem młody i trenowałem to właśnie Tabs dał nam poczucie wartości, pewności, nauczył ciężko pracować, wygrywać ale i przegrywać.
Wielu z nas nie miało ani predyspozycji ani talentu do tego sportu a zajmował się wszystkimi, wpoił nam do głów, że każdy ma szansę osiągnąć w życiu coś więcej i do tego trzeba dążyć.

Stwierdzenia, że przez Tabsa nie zrobiłem kariery lub odniosłem kontuzję to nie jest prawda.

Tak bywa…… to sport walki i nie zawsze przegrywa się z przeciwnikiem na macie, często przegrywa się z kontuzjami lub po prostu ze swoimi słabościami.
Zdarza się, że brakło tylko trochę szczęścia.
Nie komentuję sposobu rozstania się klubu i zarządu z Markiem Tabaszewskim.
Tak czasem się układa, że czas każdego się kończy i pewne rzeczy wymagają zmian.
( choć w tym wypadku jest to dla mnie zupełnie niezrozumiałe a nawet szkodliwe)
W wypadku osoby, która poświęciła swoje życie dla klubu i zawodników
kosztem wszystkiego, należało to zrobić z szacunkiem i oddać „ Cesarzowi co cesarskie”

Jestem osobą, która w życiu zawodowym odnosi duże sukcesy.
Zarządzam w Banku ogromnymi zespołami ludźmi i odpowiadam lub odpowiadałem za pieniądze wyrażane w miliardach złotych. ( niestety jeszcze nie moje)

Jestem przekonany, że gdybym na swojej drodze nie spotkał Tabsa, nie osiągnąłbym tego wszystkiego.
Żałuję tylko, że jako zawodnik zrealizowałem może tylko 10% tego co Tabs mi przekazywał.

Dla mnie Tabs to charyzma, pasja i autorytet a wszystko to poparte ciężką uczciwą pracą.

Dziękuję Panie Trenerze.
Michał Czerny