Arleta Podolak:
Obie pierwsze walki wygrałam w dogrywce. W doliczonym czasie inauguracyjnej potyczki trochę zmieniłam taktykę, zaczęłam się więcej bić, rozbijać nogi rywalki. Cały czas słyszałam uwagi taty, który był na trybunach. Wykonałam lewe sori-nage, czego nie spodziewała się przeciwniczka. Od jakiegoś czasu to właśnie trenuję. Verhagen nie mogła się spodziewać, bo kiedy po raz pierwszy z nią walczyłam i przegrałam, tej techniki nie stosowałam. Na co dzień trenuję w Warszawie, choć pochodzę z Zamościa.
Z Lupeytey, medalistką igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata, wygrałam ostatkiem sił w dogrywce. Kubanka miała już jedną karę, więc trener moblizował mnie abym była jeszcze bardziej aktywna, abym wyprzedzała i wizualnie potwierdzała przewagę. Nie udało się z drugą karą shido, bowiem wcześniej wykonałam atak na waza-ari. Jestem niesamowicie szczęśliwa, bo jako pierwsza Polka wygrałam dwie walki. Z Kubanką nie biłam się zbyt otwarcie, to ona była zdecydowaną faworytką, a ja chciałam sprawić miłą niespodziankę. Jestem w szoku, że wygrałam z nią.
Chinka, z którą przegrałam w ćwierćfinale, była lepszą zawodniczką, ale też mocno dokuczały mi skurcze w rękę. W boju repesażowym z Hiszpanką Fernandez miałam iść w lewo w stójce i cofnąć bark, za która ona łapie. Ale łatwo analizować mocne strony rywalki, trudniej czasem to wykonać na tatami.

Marta Kubań:
Musiałam sporo zbijać wagi, dlatego nie byłam zachwycona, że walczyłam już w drugim pojedynku turnieju. Wolałabym zdecydowanie później. Poza tym w ogóle nie znałam Geldibajewej, po raz pierwszy widziałam ją na oczy. Trochę złościłam się, że nie mogę jej rzucić, lecz generalnie w tej potyczce najważniejsze było zwycięstwo. Wykonałam akcję na yuko i rywalka dostała też jedną karę, ale oczywiście ona nic nie wnosi. Dobrze, że po tej walce mam godzinę przerwy, to mi dobrze zrobi, bo po inauguracyjnej byłam mocno zmęczona.

Karolina Pieńkowska:
Pierwsza walka szybka, wykonałam jedną z ulubionych technik sode tsurikomi goshi, potem przeszłam do duszenia i zwyciężyłam. Czułam się znakomicie, mimo że to debiut w seniorskim PŚ i zawsze pewna niewiadoma.
Prowadziłam już z Seyidi na dwa yuko, czułam, że mam przewagę, lecz niestety ona wykonała dobry atak i poleciałam na matę. Z pewnością ten pojedynek też był do wygrania, czuję niedosyt.

Zuzanna Pawlikowska:
W PŚ już startowałam kilka razy w ubiegłym roku, zaś niedawno biłam się na Węgrzech. Z kolei na Uniwersjadzie 2011 zdobyłam złoty medal. Więc pewne doświadczenie już mam. Początkowo starałam się wyczuć, co rywalka potrafi.
Zdobyła dwa razy waza-ari, co oznaczało ippon. Ale na pewno znacznie mocniejsza jest Gomez.

Kinga Kubicka:
Zaczęło się bardzo dobrze, bowiem od rzutu ippon sori-nage, wystarczyło dokręcić i byłoby po walce. To mi nie nie udało, a rywalka zaskoczyła mnie atakiem w przód. Sędzia główny pokazał ippon, ale dwóch pozostałych waza-ari, dlatego decyzja głównego była odwołana i dalej walczyłyśmy, praktycznie od początku. Od tego momentu jakbym była zablokowana, bowiem głównie atakowała Abdrachmanowa. Ja już nie atakowałam, troszkę zdrowia zabrakło.
Na co dzień trenuję, a także sama prowadzę zajęcia z juniorami młodszymi w Kielcach, a reprezentuję barwy Floty Gdynia.

Joanna Stankiewicz:
Na pewno było sporo stresu związanego z startem w takich zawodach. Muszę wyraźnie popracować nad siłą, bo w tym elemencie ustępowałam rywalce. Przegapiłam pewien dobry moment w konfrontacji z Ente i przegrałam. Judo uczyłam się w Rawie Maz., a obecnie walczę w barwach AZS AWF Warszawa.

Agata Perenc:
Na mistrzostwach Europy młodzieży też z nią przegrałam, więc niestety nie udało mi się zrewanżować. Nie mogłam dojść do swej techniki, czyli sori-nage. Między drugą a trzecią minutą Ilieva wykonała akcję na waza-ari, a ja jeszcze co prawda miałam czas, próbowałam jakichś ataków, jednakże bez powodzenia.

Przemysław Matyjaszek (trener Ewy Konieczny):
Pierwszy pojedynek Ewy zakończył się równo z gongiem oznaczającym upływ pięciu minut. Rywalka miała już jedno shido, staraliśmy się o drugie, jednak wcześniej Konieczny bardzo dobrze ją rzuciła. Z utytułowaną Blanco, medalistką mistrzostw świata i Europy, była taka chwila, że optycznie przewagę miała Konieczny, a Hiszpanka się broniła. Zabrakło szczęścia, Blanco przeszła do trzymania i utrzymała je przez 25 sekund.

Piotr Pułkośnik (ojciec i trener Katarzyny Pułkośnik):
Kaśka walczyła bardzo dobrze, uzyskała nawet lekką przewagę. Spodziewaliśmy się kary shido dla Chinki. Niestety rywalka
założyła duszenie, chociaż wydawało się, że córce uda się wyrwać. Chinka jeszcze przechwyciła nogę i już nie było szans. Wcześniej Kasia wygrywała sporo walk właśnią tą techniką, teraz tak się ułożyło, że poległa niejako własną bronią.
Widziałem na wideo kilka walk z udziałem Wu i w ani jednej nie zastosowała tego elementu. Tuż przed duszeniem Kaśka wykonała dobry atak, ale przeciwniczka była przygotowana na niego i co więcej, jakby na niego czekała.

W niedzielę rywalizować będą zawodniczki w kategoriach 63, 70, 78, +78 kg. Wystąpi 15 Polek.

Pozdrawiamy
Biuro Prasowe PŚ w judo kobiet Warszawa 2012