PRZYGOTOWANIA DO WYJAZDU.

Już za tydzień zaczynam podróż życia – w sobotę 26 sierpnia wylatuję do Sapporo, żeby na rowerze przejechać całą Japonię i Koreę trenując judo.

W zasadzie sam wyjazd to będzie zwieńczenie wielomiesięcznych przygotowań, planów, kontaktów i uzgodnień. Być może dziwnie to zabrzmi ale chyba najprostszym elementem było przygotowanie fizyczne do wyjazdu. Lubię trenować, a dodatkowo w tej płaszczyźnie wszystko zależy ode mnie. Starałem się czerpać z moich dotychczasowych doświadczeń w przygotowaniach do maratonów – sukcesywnie wprowadzając coraz większe obciążenia, dystanse czy skomplikowanie trasy.

Od 3 miesięcy codziennie jeżdżę na rowerze, biegam, trenuję judo. Na miesiąc przed wyjazdem zacząłem też jeździć z obciążeniem – wypełniałem sakwy butelkami z wodą i tym samym uzyskiwałem obciążenie sakw, które będę miał na wyprawie – około 10 kg.

PLANOWANIE.

Najtrudniejszym elementem było (a w zasadzie wciąż jest) planowanie trasy wyjazdu. Musiałem brać pod uwagę kilka kwestii:

  • Dziennie chcę pokonywać około 80 – 120 km
  • Na trasie muszę znaleźć nocleg, 
  • Trasa powinna omijać góry (to ciężkie zadanie, bo 70% powierzchni Japonii to góry),
  • Chciałbym odwiedzić doja, do których dostałem zaproszenie.

Połączenie wszystkich powyższych elementów sprawia, że czasem nad planowaniem trasy trzeba się pochylić na nieco dłużej.

TRENINGI W LOKALNYCH DOJO NA TRASIE WYJAZDU

Japończycy podchodzą dosyć sceptycznie do obcokrajowców. Niechętnie (zwłaszcza na prowincji) pozwalają, aby ktoś z zewnątrz uczestniczył w treningach judo. W tym aspekcie z pomocą przyszli moi znajomi judocy, których poznałem podczas poprzednich wizyt w Japonii. Rozesłali swoje rekomendacje oraz prośbę o przyjęcie mnie na treningi do trenerów w całej Japonii i tym samym uzyskałem całkiem sporo zaproszeń na treningi.

TRENINGI JUDO PODCZAS WYJAZDU (TRASA SAPPORO – SENDAI)

Swoją podróż dzielę na kilka etapów. Pierwszy to przejazd z Sapporo (największego miasta Hokkaido) do Sendai. Na tym etapie odwiedzę bardzo ciekawe kluby treningowe. Tuż po wylądowaniu na lotnisku New Chitose (port lotniczy Sapporo) zostałem zaproszony, aby oglądać mistrzostwa kadetów północnych prefektur (odpowiedników naszych województw). Wieczorem będę uczestniczył w treningu w dojo Uniwersytetu Hokkaido. Przyznam, że mocno się cieszę na trening w tej Sali treningowej. Klub judo przy uniwersytecie Hokkaido powstał w 1908 roku, a więc ma ponad 100 lat… Ciekawe czy taki szmat czasu będzie czuć na macie. To prestiżowe dojo. Uczestniczy w tzw. Nanateisen. Nanateisen to rywalizacja pomiędzy największymi i najsilniejszymi japońskimi uniwersytetami. W obszarze judo rywalizują Uniwersytety: Hokkaido, Tohoku, Tokyo, Nagoya, Osaka, Kyoto i Kyushu. Klub prowadzi swój własny komiks ;)

Po opuszczeniu Sapporo 3 dni będę jechał dni na rowerze (pokonam) prawie 300 km i po przeprawieniu się promem z wyspy Hokkaido na Honsiu dotrę do Aomori. Populacja miasta to niecałe 300 tysięcy ludzi. Miasto znane jest z przetwórstwa ryb i jako znaczący port. Tutaj również mam zaproszenie na trening. Następnie do Sendai pojadę pociągiem (to prawie 300 km), żeby odwiedzić kolejne dojo. To będzie prawdziwa wizyta na japońskiej prowincji…W Japonii sieć kolei jest bardzo rozbudowana. Jeśli gdzieś w Japonii nie dociera pociąg to znaczy że jesteś naprawdę daleko od „cywilizacji” . W okolicach Sendai odwiedzę miejscowość nad oceanem Onagawa, którą zamieszkuje niecałe 6000 osób. Zastanawiam się ile osób uczestniczy w treningach judo?

Zapraszam do śledzenia relacji na fanpage https://www.facebook.com/wjudodzenarowerze/

Poszczególne etapy wycieczki będę również relacjonował na portalu judoinfo.pl