Autor: Anna Kwas
Opublikowano za zgodą autora.

Wbrew powszechnie panującej opinii walka z przeciwnikiem wcale nie zaczyna się, a przynajmniej nie powinna zaczynać się, na macie, ale na długie godziny, a nawet tygodnie przed decydującym starciem. Kluczową kwestią jest zbieranie informacji o zawodnikach. I nie mam na myśli samej tylko technologii walki (najczęściej wykonywane rzuty, kombinacje, przyruchy, sposób łapania uchwytu), ale też wiedzę psychologiczną dotyczącą wzorców reagowania danego zawodnika na konkretną sytuację.

Z punktu widzenia psychologa sportu każda, nawet pozasportowa sytuacja jest dobrą okazją do opracowania profilu zawodnika, co częściowo udaje się nawet z wyłączeniem bezpośredniego kontaktu z tym zawodnikiem. Niezmiernie istotna jest obserwacja nie tylko ruchów czy póz, ale także studiowanie oczu, mimiki, mięśni twarzy zdradzających emocje, tego, co zawodnik mówi i w jakich sytuacjach, jak zachowuje się w kontaktach z kolegami, ze swoim i innymi trenerami, jak reaguje na komplementy, obelgi, a jak na presję wygrania, jaka jest jego mowa ciała podczas walki na zawodach, a jaka podczas walki treningowej, jak reaguje na porażkę czy zwycięstwo, czy jest tzw. zawodnikiem spójnym – czyli czy mowa ciała jest odzwierciedleniem wypowiadanych słów). Niezmiernie ważne jest też odczytanie tzw. rutyny przedstartowej zawodnika, czyli sekwencji ruchów, które zawsze wykonuje on przed walką (wiązanie pasa w określony sposób, przeżegnanie się). Każdą analizowaną walkę trzeba osadzić w kontekście poprzedniej – czy była ona wygrana, czy przegrana, w jakiej sytuacji, czy z ofensywy, czy z kontrataku, z przeciwnikiem potencjalnie słabszym czy mocniejszym, znanym czy nieznanym. Te z kolei dane obserwacyjne uzupełnić trzeba – w miarę możliwości – z informacjami zebranymi podczas zawodów wyższej rangi. Dosyć często udaje się dzięki temu przewidzieć porażkę czy zwycięstwo zawodnika na zawodach, a także opracować styl prowadzenia walki, czy też profil psychologiczny zawodników, jedynie poprzez obserwowanie ich gestów, ruchów lub też mimiki, jaką prezentowali między walkami lub podczas samych walk.

Jeśli psycholog współpracuje z konkretnym zawodnikiem i ma za zadanie opracować profil psychologiczny jego przeciwnika, sytuacja staje się jeszcze większym wyzwaniem. Po pierwsze, można zaobserwować emocje przeciwnika w interakcji z naszym zawodnikiem, a po drugie – badać, w jaki sposób można wywoływać u niego stany psychiczne, które powodują, że traci on kontrolę nad przebiegiem walki – kiedy reaguje poirytowaniem, zniechęceniem, zbytnim wzburzeniem. W finale jednej z kategorii wagowych judo na Mistrzostwach Świata w Monachium w 2001 r., tuż przed walką, jednej z rozgrzewających się zawodników, na polecenie swojego trenera, podszedł do przeciwnika i zaczął na nim wykonywać uchi-komi zakończone bardzo mocnym rzutem. Widząc to, trenerzy zaskoczonego uke podbiegli do zawodników i natychmiast ich rozdzielili. Już w trakcie walki, ten sam zawodnik, po wykonaniu nieudanego ataku, po którym obaj judocy upadli na matę, chwytał za judogi przeciwnika i zmuszał go do kontynuowania walki jeszcze przed okrzykiem sędziego mate, sprawiając tym samym wrażenie, że jest niezwykle pewny siebie i zdeterminowany do szybkiego przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Co rzeczywiście stało się jego udziałem. Oczywiście, bez wcześniej zdobytej wiedzy, że okazywanie pewności siebie spowoduje załamanie przeciwnika, scenariusz mógł się potoczyć zupełnie inaczej; są i tacy zawodnicy, którzy na mocny i zdecydowany styl walki reagują agresją. W odwrotny sposób można oszukać kogoś zbyt pewnego siebie. Jeden z polskich judoków, o którym jego klubowi koledzy wiedzieli, że dysponował wyśmienitą kondycją, miał zwyczaj udawać, iż jest niezwykle zmęczony w trakcie walki. Kiedy jego przeciwnik, zachęcony wizją łatwego zwycięstwa, rozluźniał się, ten nagle wykonywał rzut morote-gari, zapewniający mu przewagę. Jak mówił Sun Tzu: Wszelkie prowadzenie działań opiera się na zwodzeniu przeciwnika, a wytrawny wojownik dąży do zwycięstwa atakując w odpowiednim czasie.

Jak głosi filozofia leżąca u podstaw starożytnych sztuk walki Wschodu, szczytem umiejętności jest pokonanie przeciwnika bez walki, uderzenie w jego strategię. W dobie dzisiejszych sportowych konfrontacji pierwszorzędną rolę spełnia informacja o sobie i przeciwniku. Chodzi o to, by jeszcze przed walką tak rozpracować profil psychologiczny oponenta, żeby wyszedł on do walki albo już rozbity wewnętrznie, albo z czytelną dla nas wizją walki, co pozwoli narzucić mu własną strategię. Jedną z metod na zwycięstwo „bez walki” jest zwyczaj innego polskiego judoki, który rzadko uczestniczył w rozgrzewce, a walcząc niezwykle luźno ograniczał ryzyko kontuzji, i tylko stojąc przy macie, wołał do przeciwników, by ci się dobrze rozgrzewali, gdyż wtedy się lepiej pada. Inną jego strategią było podchodzenie do judoków, z którymi miał walczyć i zapowiadanie im, na co upadną w walce. Miał też zwyczaj uprawiać znany pokerzystom trash talking, polegający na zagadywaniu przeciwnika tak, by nie mógł się on skoncentrować na zbliżającej się walce. Nie wiadomo dokładnie, co tak naprawdę oddziaływało deprymująco na zawodników – czy same komentarze judoki, czy też pewna siebie postawa, która prezentował nie tylko w sporcie, ale też w życiu. Faktem jest, że rzucał na co zapowiadał.

Zarówno dla trenera, jak i sportowca, każda informacja o przeciwniku może stać się kiedyś przydatna, a odpowiednie jej wykorzystanie może stać się czynnikiem decydującym o zwycięstwie. Pamiętać jednak trzeba, że przy wprowadzaniu w życie swoich planów na rozbijanie bądź „czytanie” przeciwnika, najważniejsze jest ukrycie przed nim swoich intencji, motywów i działań tak, aby nie zdołał ich on przejrzeć.
Bezpośrednia praca psychologiczna z zawodnikiem powinna być prowadzona w taki sposób, by to sam zawodnik wypracował model swojej stabilnej psychiki, nie ulegającej stresowi w sytuacjach trudnych; zadaniem psychologa jest jedynie pomóc mu w ustanowieniu swojej wewnętrznej komunikacji, dzięki czemu będzie on łatwiej korzystał z intuicji wypracowanej przez lata treningów i udziałów w zawodach.

Ideałem jest osiągnięcie przez zawodnika takiej koncentracji w walce, by nie musiał on liczyć na podpowiedzi kolegów czy trenera, które mimo wszystko bardzo rozpraszają uwagę walczącego i są często spóźnione wobec tego, co dzieje się na macie. Niezbędnym wstępem do takiego treningu jest praca nad redukowaniem lęku zawodnika, będącego wynikiem jego poprzednich doświadczeń, niekoniecznie związanych z uprawianą dyscypliną.

Docelowym stanem psychicznym zawodnika jest nie-myślenie na macie, pozwalające ciału reagować na zasadzie odruchów w walce. Bez względu na to, jak abstrakcyjna wydawać się może starojapońska koncepcja bycia wodą przyjmującą kształt naczynia, w które ją wlano (Musashi Miyamoto), jest oczywiste, że im więcej strachu i agresji, tym więcej błędów na macie. A im więcej spokoju, tym większe pole do działania dla samej techniki, która dobrze wykonana, przynosi zwycięstwo.