wilkomirski-syn_0.jpgSuper Express, mh /08:45
Tego zwycięstwa potrzebuję jak nigdy dotąd – mówił Krzysztof Wiłkomirski podczas jednego z ostatnich treningów przed walką o medal. Gdy wszyscy zakończyli już zajęcia, polski judoka cały czas wylewał siódme poty.
Od dawna pojedynki polskiego judoki nie wzbudzały w kraju tak wielkiego zainteresowania. To dlatego, że Wiłkomirski walczy nie tylko dla siebie i Polski. Walczy w Pekinie przede wszystkim dla synka Frania, który urodził się z wadą serca i potrzebne są pieniądze na jego kosztowne operacje za granicą. Musi zdobyć medal, bo PKOl przyznaje premie finansowe tylko za miejsca na olimpijskim podium.

– Mam świadomość, że po tym trudnym dla mojej rodziny roku potrzebny jest taki sukces. Muszę wygrać dla synka – mówi Krzysztof Wiłkomirski. Więcej w „SuperExpressie”