Po latach dominacji męskiej kadry, ten sezon może należeć do polskich judoczek. Pierwszy sprawdzian już w ten weekend, czyli 1-2 marca – Puchar Świata w Arenie Ursynów w Warszawie (ul. Pileckiego 122). W składzie zabraknie kilku kontuzjowanych zawodniczek, ale nie brakuje optymizmu w ekipie biało-czerwonych. Liderką reprezentacji będzie 2-krotna wicemistrzyni Europy Katarzyna Kłys (-70kg).
Aneta Szczepańska (trener reprezentacji Polski):
– Prowadzę kadrę narodową dopiero od miesiąca, a z pewnością marzeniem jest medal olimpijski. Bardzo dobrze w sezon weszła – wracająca do walk po urodzeniu dziecka – Katarzyna Kłys, jedna z zawodniczek, która będzie stanowiła trzon reprezentacji. Zajęła 3 miejsca w Belgii i PŚ w Rzymie, choć jej forma nie jest za wysoka, jednakże stabilna.
– Oprócz Kasi Kłys, liczę też na powracają po kontuzji Halimę Mohamed-Seghir, a także Ewę Konieczny czy Karolinę Tałach. Generalnie ciężko będzie o najwyższe lokaty, ale sport ma to do siebie, że są niespodzianki.
– Halima to jedna z naszych nadziei, która po sukcesach w gronie juniorek i młodzieżowców, powinna zacząć odnosić sukcesy w gronie seniorek. W ogóle nasze zawodniczki mające po 20-25 lat są w idealnym wieku, by wygrywać ważne turnieje. Wiem po sobie, że to bardzo dobry wiek pod względem przygotowania fizycznego, a także szybkości regeneracji po wysiłku.
– O sile zespołu stanowić będą też zawodniczki dziś kontuzjowane, których zabraknie w PŚ w Warszawie – Karolina Pieńkowska, Arleta Podolak, Agata Perenc i Daria Pogorzelec. Mistrzyni świata juniorek Podolak wraca do zdrowia, była z nami już na trzecim turnusie zgrupowania w Cetniewie, ale jeszcze nie jest w pełni przygotowana, aby startować w PŚ. Będzie się szykować pod kątem ME, mam nadzieję, że pozostanie w wadze 57 kg i nie będzie zmieniać na 52 kg.
– Mam utalentowane zawodniczki, chętne do walki, potrzeba im trochę większego zęba do rywalizacji, a nawet takiego chamstwa na macie. Niektóre pojedynki np. sparingowe wyglądają teraz jak walki pięściarskie, trzeba rozdzielać zawodniczki.
Wiesław Błach (prezes Polskiego Związku Judo):
– Chciałbym, aby każdego dnia nasze zawodniczki zdobyły medal w hali Arena Ursynów. Przed dwoma laty nikomu to się nie udało, teraz mamy kilka czołowych judoczek kontuzjowanych, ale liczę na dobre występy kadrowiczek. To z tej grupy wyłoniona zostanie reprezentacja na ME i MŚ.
– Poziom sportowy w polskich PŚ zawsze jest wysoki, nie inaczej będzie i teraz, bowiem na liście zgłoszeń sporo jest medalistek mistrzostw świata i Europy. W przyszłym roku warszawskie zawody będą w programie kwalifikacji olimpijskich mężczyzn, a w 2016 roku – kobiet.
– Mam nadzieję, że wracają do dobrej formy po urlopie macierzyńskim Katarzyna Kłys co najmniej powtórzy 3 miejsce z PŚ w Rzymie i stanie na podium. Żałuję, że kilka zawodniczek nie weźmie udział w imprezie.
– Niestety, niezależnie od tego, czy wyniki judoków są dobre czy trochę słabsze, co roku Ministerstwo Sportu i Turystyki obniża dotację finansową na nasz związek. Nawet po bardzo dobrym sezonie 2012, gdzie były dwa miejsca punktowane, a także medale ME, dostaliśmy znów mniej… Nie wiem jak to wytłumaczyć, kryteria podziału pieniędzy ministerialnych są bardziej uznaniowe niż na podstawie wyników.
– Czujemy się wręcz oszukani, bowiem mówiono, że zabrane pieniądze z federacji wojewódzkich zostaną przekazane do PZJudo. Tymczasem na kadry wojewódzkie nie dostaliśmy ani złotówki. Przecież na początku roku zorganizowaliśmy bardzo szerokie osobowo zgrupowanie w Cetniewie. Dla trenerów to był taki draft, przegląd stanu posiadania. A teraz nie wiem z czego zapłacimy za te przygotowania? Czujemy się niedowartościowani i źle oceniani.
Adam Maj (dyrektor sportowy Polskiego Związku Judo):
– W Warszawie wystartuje wiele utytułowanych zagranicznych zawodniczek, a także sporo młodych judoczek, przebijających się do swoich reprezentacji. Wszyscy szykują się do kwalifikacji olimpijskich rozpoczynających się pod koniec maja Pucharem Świata w Madrycie.
– Oczywiście, celujemy w medal olimpijski w Rio de Janeiro. W Londynie było 5 (Paweł Zagrodnik) i 7 miejsce (Daria Pogorzelec), ale o takich pozycjach szybko się zapomina, najważniejsze są medale, które ustawiają medale. Jestem przekonany, że z Rio wrócimy z medalem. Kwalifikacje są 2-letnie, łącznie 64 turnieje. Na podstawie rankingu z każdej wagi awansuje 14 zawodniczek i 22 zawodników, a kolejni dostaną tzw. „dzikie karty”.