Miałem okazję poznać osobiście wolontariusza z Japoni Youchi Nikishawa i rzeczywiście opinia trenera E.Faciejewa „serdeczność, szacunek dla innych, to wszystko ma w sobie Youchi” jest chyba najbardziej trafna. Na pewno Youchi nie spodziewał się takiej nagrody za swoja pracę w AZS Opole jak sukces Tomka na Jigoro Kano Cup. Nie udało mi się napisać wywiadu choć wielokrotnie myślałem o tym niestety mój brak czasu pokrzyżował te palny a teraz szkoda.Dlatego umieszczam wywiad który przeprowadził Pan Marian Czakański i ukazał się on w sport.wp.pl Dobrze że udało mi się chociaż pamiątkowe zdjęcie zrobić w Pradze całej trójki w chwile po zdobyciu przez Tomka Mistrzostwa Europy juniorów.
Japoński dżudoka: brzydko na mnie krzyczą
Japończycy wciąż uważają, że dżuda to inni mogą się uczyć od nich. Polacy także.
Wolontariusz z definicji jest człowiekiem bezinteresownie pracującym bądź udzielającym się w szlachetnej sprawie. Przez dwa lata był nim Youchi Nikishawa. Był, bo właśnie wrócił do swej ojczyzny, Japonii. Przyjechał do Polski wysłany przez JICA (Japan International Cooperation Agency). Statutowym zadaniem tej japońskiej agendy rządowej, działającej od 1974 roku jest – tu cytat – „pomoc krajom rozwijającym się, oferując im swoje doświadczenie i wiedzę”.Japończycy przysłali nam dżudokę, bo być może z perspektywy Japonii, kolebki tej dyscypliny, w dżudo Polska jest krajem rozwijającym się. Kraj Kwitnącej Wiśni już raz nam pomógł – było to na przełomie lat 60 i 70., kiedy to Hiromi Tomita doprowadził polskich zawodników do pierwszych międzynarodowych sukcesów, łącznie z pierwszym olimpijskim, srebrnym medalem Antoniego Zajkowskiego w Monachium. Tomita stał się na lata guru polskich trenerów, a przy okazji wielkim przyjacielem Polaków.
Youchi Nikishawa trafił za sprawą JICA do małego klubu, AZS Opole. Przez dwa lata, do końca 2006 pracował z Edwardem Faciejewem. – W kwietniu zadzwonił czy nie mógłby wrócić – mówi trener Fadiejew. – Odpowiedziałem, że w każdej chwili. No to przyjechał na parę miesięcy. To co JICA ma w swoim statucie, a więc rzetelność, bycie uczciwym, wydajnym, skierowanym na człowieka, a przy tym serdecznym, pełnym szacunku dla innych, to wszystko ma w sobie Youchi – taką opinie wystawił mu opolski trener. Niedawne mistrzostwa kraju w konkurencji drużynowej dopuszczały jednorazowy wykup licencji, pozwalający zawodnikowi bronić barw innych niż macierzystego klubu. A że z oczywistych względów Nikishawa członkiem AZS Opole nie jest, a tylko trenerem, postanowił na zakończenie bytności nad Wisłą wystartować w Bytomiu w DMP. Ważący niespełna 60 kg, mierzący 162 cm Japończyk rozprawiał się z kolejnymi rywalami szybko, a przy tym elegancko, zdobywając punkty dla opolskiego AZS.
Czy w Japonii naprawdę nikt nie słyszał o polskich dżudokach, jak choćby o Pawle Nastuli, że postanowiliście nam pomóc?
To nie jest tak. JICA wysyła w świat lekarzy, pielęgniarki, nauczycieli. Mój pobyt w Polsce to także w pewnym sensie wizyta nauczyciela. Tyle, że uczącego dżudo.
I jakie jest wrażenie?
Bardzo niewielu, w porównaniu z Japonią, tym się zajmuje. Macie oczywiście też dobrych zawodników jak Krawczyk czy Kowalski, ale generalnie to dżudo na poważnie uprawia niewielu.
A jak było z panem? Jak długo już przewraca się pan na macie. Był pan mistrzem Japonii?
Od 12 lat uprawiam dżudo, ale w Japonii są ode mnie lepsi, niestety nigdy nie byłem medalistą mistrzostw kraju.
Co po powrocie do domu? Znów ruszy pan w świat uczyć dżudo?
Nie wiem. Mam 26 lat, to za dużo by być profesjonalnym zawodnikiem, zaś na trenera jestem za młody. Przed wyjazdem do Polski skończyłem na uniwersytecie w Fukuoce ekonomię. Może rozpocznę pracę w jakieś firmie.
Często podkreśla się różnice między Europejczykami a Japończykami w treningu i sposobie walki. Zgodzi się pan z tym?
Co do treningu. W Japonii rano biegamy jakieś 10 km, po południu 2 godziny walki. Także w niedziele. Przywiązujemy zasadniczą wagę do walki w stójce, dla nas ważny jest uchwyt i czysto wykonany rzut. Wy bardzo chętnie pracujecie nogami.
Polscy szkoleniowcy twierdzą, że w międzynarodowych sukcesach Tomasza Kowalskiego, mistrza Europy juniorów, widać także pańską rękę. Jego styl jest nieco odmienny, niż gdyby pracował tylko z trenerem Faciejewem.
To dobrze. Ale ja Kowalskiemu tylko pokazywałem niektóre rzeczy, czy to w sposobie przygotowania czy rozwiązań na macie. To co z tego wybrał było już jego sprawą.
Wiem, że dżudo to język sam w sobie, ale zastanawia mnie co się stało, że możemy się dobrze porozumieć po polsku.
Przed wyjazdem do Polski przez dwa i pół miesiąca w Tokio uczyła mnie waszego języka Polka. Po przyjeździe do Polski przez miesiąc uczestniczyłem w zajęciach łódzkiej szkoły nauki języka polskiego dla obcokrajowców. No więc jakoś tam się dogaduję.
Japońska kuchnia jest ostatnio modna w Polsce. Wszyscy jedzą sushi. Co pan powie o polskiej.
Bardzo smaczna. Świetny jest wasz żurek, ale barszczu nie potrafię przełknąć.
Co się Japończykowi nie podobało w Polsce.
Trudno mi się mieszkało w Opolu. Brakowało mi paru obcokrajowców, by się lepiej poczuć. No i czasami brzydko na mnie krzyczą.
?
Ty żółtku, i takie tam. Ale to chyba tak wszędzie – szybko dodaje Youchi Nikishawa.
Na koniec niżej podpisany pozostaje z wyciągniętą na pożegnanie ręką, zaś Japończyk w niskim ukłonie.
Rozmawiał Marian Czakański / „Sport”