Otrzymałem przed chwilą informację od p. Cezarego Borzęckiego z której jasno wynika, że rezygnuje z dalszego kandydowania na stanowisko Prezesa PZJ.

Po zapoznaniu z artykułem można się zastanowić, w jakim kierunku zdąża Polskie judo? Czy kiedyś znajdzie się osoba, która dobrze pokieruje naszym judo i będzie zaakceptowana przez większość? A może trzeba smutno zauważyć: jeszcze się taki nie urodził…

W przypadku tej deklaracji, brawo dla Pana Czarka za odważne i jasne postawienie sprawy.

Pełna treść opublikowana jest na stronie http://lepszejudo.pl, poniżej przytaczam kopię tego artykułu.

Rezygnuję

Pobyt na konferencji w Spale zmusił mnie do wielu przemyśleń. Podczas wieczornego spotkania usłyszałem kilka słów prawdy od liderów środowiska mazowieckiego. Czasem wystarczy nie duża ilość alkoholu aby ludzie zaczęli mówić bardziej otwarcie. Artykuł ten chciałem napisać od razu po przyjeździe ze Spały, ale postanowiłem poczekać aż opadną emocje.

Minęło kilka dni i teraz na chłodno mogę stwierdzić: Chciałem zostać Prezesem PZJudo, ale inni nie chcieli. Nie pasuję do układu. Jestem osobą, która chce działać, a nie politykować. Jestem osobą niezależną. Miałem (i mam) dużo pomysłów jak naprawić Polskie Judo oraz wiarę, że to możliwe. Opublikowałem co chcę zrobić i jak to chcę zrobić. Podpisałem się imieniem i nazwiskiem. Tego samego oczekiwałem od innych. Poddałem się pod osąd publiczny. Napisałem program naprawczy, stronę lepszejudo, analizę proponowanego statutu oraz nowy statut. Myślałem, że tym samym sprowokuję merytoryczną wymianę zdań i poglądów, że rozpocznie się jakaś rozmowa, próba postawienia na nogi naszego judo. Myliłem się. Nie ważne co mówisz i co robisz. Ważne z kim się układasz. To nie dla mnie. Dla osiągnięcia stanowiska nie poświęcę nadrzędnych dla mnie wartości takich jak: honor, uczciwość, lojalność, szczerość, rzetelność. Tym wartościom staram się być wierny, choć często jest to związane z brakiem akceptacji i zrozumienia otoczenia. Niejednokrotnie przyjaciel mówił mi: Wchodząc w układ przestajesz być niezależny. Idąc na kompromis oddajesz cząstkę siebie. Zastanów się czy stać cię na to, czy rzeczywiście tego chcesz. Dzisiaj mogę mu odpowiedzieć że nie.

Przez ostatnie 2 lata, kandydując na Prezesa straciłem dużo więcej niż zyskałem. Straciłem kontakt z wieloma kolegami. Z niektórymi z nich wielokrotnie rozmawiałem o tym jak naprawić polskie judo. Zastanawialiśmy się co zrobić, żeby było lepiej. Kiedyś, któryś z nich powiedział: Skoro masz tyle pomysłów to kandyduj na Prezesa, masz nasze poparcie. Niestety osoby, na które liczyłem, nie poparły mnie. Wiele osób mówiło mi w oczy, że mnie popierają, że gratulują programu itd. Jednak gdy przyszło do wyborów okazało się, że praktycznie tylko Warszawa, która przyjechała ze mną autokarem głosowała na mnie. I tu chciałbym bardzo podziękować tym, którzy oddali na mnie głosy. Tym, którzy uwierzyli, że możemy coś zmienić. Personalnie chciałem podziękować Jackowi Zawadce, za dużą pomoc podczas Kongresu we wrześniu 2012. Na czas wyborów udało nam się zjednoczyć prawie całą Warszawę. Byliśmy rzeczywiście mocną grupą. Jednak zabrakło naszych kilku, starszych kolegów-trenerów, którzy przez wiele lat byli lub nadal są liderami w naszym środowisku. Niestety ich nieobecność zauważyło wielu delegatów z innych miast. Staliśmy się niewiarygodni. Myślę, że nieobecność „wielkich nazwisk” kosztowała nas przynajmniej kilkanaście głosów, jeśli nie dużo więcej. Teraz już wiem dlaczego tak się stało. Nie mieli innego kandydata z Mazowsza. A ja byłem naiwny i nie zrozumiałem ich przesłania: Jak chcesz to kandyduj, każdy ma takie prawo, nie będziemy Ci przeszkadzać.

Wróćmy jednak do Spały, gdzie usłyszałem prawdę, której nie chciałem wczesniej zauważyć, że jednak nie mam poparcia w Warszawie. A skoro nie mam poparcia we własnym środowisku, to nie mam po co szukać go w innych. Tym samym, rezygnuję z dalszego kandydowania na stanowisko Prezesa PZJudo. Przepraszam jednocześnie osoby, które zamierzałyby na mnie głosować. Na dzień dzisiejszy nie wiem, czy wezmę udział w najbliższym kongresie jako delegat. Nie umiem także powiedzieć, czy za kilka lat będę ponownie kandydował. Przede wszystkim musi być wola środowiska. To tak jak z trenerem i zawodnikami. Jeśli to tylko trener chce osiągnąć sukces, a zawodnicy nie chcą, to żadnych wyników nie będzie.

Na stronie „lepszejudo” nadal będę się dzielił swoją wiedzą dotyczącą tego, co dzieje się w Polskim Związku Judo. Aczkolwiek skoro przestanę się angażować w politykę, nie wiem czy będę miał coś do publikowania. Żałuję, że nie udało mi się na tej stronie umieścić oświadczeń byłych członków Zarządu o powodach ich rezygnacji. Niestety nie otrzymałem od nich odpowiedzi na wysłane maile, co także przyczynia się do zmniejszenia mojej wiarygodności. Wynika z tego, że powody ich rezygnacji nie były tak istotne jak zakładałem.

Będąc optymistą życiowym, odnajduję jednak pozytywne aspekty mojej krótkiej politycznej kariery. Zyskałem wiedzę na kim mogę polegać i komu mogę ufać.