Halima Mohamed-Seghir: – Poprzedni mój występ na Turnieju Warszawskim okazał się pechowy, bowiem doznałam kontuzji prawego kolana już w 2 walce i pauzowałam praktycznie cały rok. Z dzisiejszego startu będę miała tylko miłe wspomnienia, bo srebrny medal to mój najlepszy wynik w seniorach.
W ogóle długo nie było pewne, czy pojawię się w Arenie Ursynów, gdyż na styczniowym turnieju w belgijskim Arlon nabawiłam się z kolei urazu lewego kolana. Na szczęście ta kontuzja nie była zbyt poważna.
Z dzisiejszych walk, poza przegranym finałem, najdłużej będę wspominać ćwierćfinał z Holenderką Hennink. Zdobyła 3 razy yuko, do tego waza-ari i nawet ja miałam obawy, czy zdołam ją pokonać. Na szczęście niezawodna okazała się uchimata.
Teraz przede mną zgrupowanie zagraniczne, a potem już Mistrzostwa Europy we Francji. Chciałabym się dobrze pokazać. Jeśli i ja będę zadowolona, i trenerzy, to wynik sam przyjdzie, a co za tym idzie medal. Podium jest realne, choć poziom w wadze -63kg jest bardzo wyrównany. Ważne będzie jak sobie poradzimy ze stresem.

Katarzyna Kłys: Bardzo się cieszę z kolejnego 3 miejsca, choć nie biłam się lepiej niż w Belgii i w Pucharze Świata w Rzymie. To nie był mój dzień, chociaż obsada nie była strasznie mocna. Muszę popełniać jak najmniej, a najlepiej w ogóle wyeliminować takie błędy jak w półfinale z Francuzką Pinot. Przecież wygrywałam na kary i niestety 30 sek przed końcem dałam się rzucić na yuko. Początkowo z moim trenerem i mężem Arturem mieliśmy wątpliwość, ale po obejrzeniu zapisu wideo jest pewne, że to yuko było słusznie ocenione. Szkoda tej walki, bo przecież była o wejście do finału.
Od początku roku, po przerwie na macierzyństwo, dużo jeżdżę, startuję, ale mam pomoc babć przy naszym 8-miesięcznym synku. Bez ich pomocy nie mogłabym wrócić tak szybko do judo i osiągać kolejne sukcesy. Liczę na medal, najlepiej złoty, w Mistrzostwach Europy. Jestem w stanie wygrać ze wszystkimi zawodniczkami, nawet pomimo tego, że ja miałam długą przerwę, a one są cały czas w treningu.
Najbliższy trening poświęcę na regenerację, potem zapewne wystąpię w Pucharze Polski i następnie jadę na mocny camp do Nymburka. Dzisiejsze moje walki były takie wymęczone, inaczej było w Rzymie, gdzie miałam strzały i wygrywałam przed czasem. Ale jak mówi Artur najważniejsze, że nawet kiedy jest ciężko, to jednak zdobywam wysokie miejsca.

Agata Ozdoba: 5 miejsce jest moim najlepszym w Pucharze Świata. Choć tak naprawdę to mam w dorobku za dużo tych 5 pozycji, za dużo przegrywam walk o brązowe miejsca. To jakaś moja klątwa.
Z Francuzką Di Cintio, z którą przegrała w Arenie Ursynów o brąz, już kiedyś walczyłam. Też jej uległem, ale teraz biłam się lepiej, czuję, że jest postęp i następnym razem być może to ja wygram.
2 lata temu bez powodzenia startowałam w Pucharze Świata w Warszawie, potem miałam dłuższą przerwę. Musiałam iść do pracy, zajmowałam się obsługą klienta w znanej firmie komputerowej, a także spędziłam 4 miesiące we Francji dzięki programowi Erasmus. Zgłębiałam m.in. tajniki języka francuskiego, którego uczyłam się na studiach romańskich.
Wierze, że jeszcze stać mnie na sukcesy w judo, dlatego wróciłam do sportu. Technikę mam w miarę mocno, jeszcze przydałby się popracować nad siłą. Nie wiem, czy pojadę na Mistrzostwa Europy, decyzja należy do trener Anety Szczepańskiej. Wiem, że z każdym startem będę lepsza.

Barbara Białas: Z 1 strony jestem zadowolona, bo 7 miejsce to najlepszy wynik w karierze, ale wiem, że stać mnie na więcej. Pierwszą walkę wygrałam na kary z zawodniczką z Mongolii. Trudno było mi ją rzucić, blokowała mi biodro. Ciężko było ją rozruszać, mam jeszcze sporo niedociągnięć techniczno-taktycznych. Najważniejsze, że wygrałam i znalazłam się na punktowej pozycji.
Później przegrałam 2 walki, w tym z doświadczoną Niemką byłą mistrzynią Europy Wollert. Obie te rywalki są w przyszłości w moim zasięgu, trzeba ciężko popracować, złapać swój uchwyt i dominować na macie. Brakuje mi startów międzynarodowych, poza tym w ubiegłym roku miała kontuzję barku i na jakiś czas byłam wyłączona z treningu. Od początku przygody z judo, tj. od 14 lat, trenuję w Bytomiu.

Anna Załęczna: Nie mogłam walczyć w swoje dżudodze, bowiem sędzina uznała, że jest za mała. To dziwne, bo wcześniej mogłam w niej bez przeszkód startować. Na szczęście swoją pożyczyła mi Joasia Jaworska, mimo że walczyła chwilę po mnie. Bardzo jej za to dziękuję. Uratowała mnie, bo bym została zdyskwalifikowana, a przecież nie tak miał wyglądać seniorski debiut w tak ważnych zawodach.
Jeśli chodzi o walkę z Białorusinką Słucką, sparaliżował mnie trochę stres, nigdy nie rywalizowałam z zawodniczką z 20 rankingu światowego. Niestety, udusiła mnie i było po wszystkim. Wcześniej startowałem w mistrzostwach Polski, zajmując 2 miejsce w Gdańsku. Teraz było znacznie trudniej. Kolejne starty mam zaplanowane w juniorkach, w tym w Pucharze Europy we Włoszech.

Joanna Jaworska: Jedna kara, którą dostałam za pasywność, spowodowała, że przegrałam z Holenderką Savelkouls. Mogłam wygrać tę walkę, powinnam wyprowadzić więcej ataków. Na dobrą sprawę miałam 1 fajny atak, inne były nieprzygotowane. Szkoda, że walki zostały skrócone do 4 minut, bo być może w tej ostatniej minucie jeszcze bym coś zrobiła.
W stołecznym Pucharze Świata wystąpiłam po raz 2, ciągle brakuje mi 1 zwycięstwa. Brakuje mi doświadczenia międzynarodowego, bo same starty w kraju to za mało, nawet złoty medal Mistrzostw Polski. Judo uczyłam się w Elblągu, a podczas studiów, które kończę na AWF w Gdańsku, reprezentowałam barwy AZS AWFiS.

Marta Rózga: W pojedynku z Włoszką Marchio dostałam 4 kary shido i zostałam zdyskwalifikowana. To było za ściąganie do parteru, za wyjście poza matę, za brak aktywności. Według przepisów, to były słuszne kary, nie mogę powiedzieć, że zostałam oszukana.
Szkoda mi tylko, bowiem pół roku temu z tą samą rywalką wygrałam w Pucharze Europy Juniorek w słoweńskim Celje. Pokonałam ją bez większych problemów przez yuko. Dziś dopadł mnie stres, słabo walczyłam. Może w tym roku znów spotkam się z nią w Celje i tym razem to ja wygram.
W listopadzie 2012 roku doznałam kontuzji barku, dokładnie na tydzień przed Młodzieżowymi ME. Miałam dostać blokadę, ale po rezonansie i dokładnym sprawdzeniu okazało się, że zastrzyk nie pomoże, więc odpuściłam te zawody. Dwa ostatnie miesiące roku poświęciłam na rehabilitację, a na matę wróciłam w styczniu. Szykuję się teraz do PP seniorek i październikowych Mistrzostw Polski.