19-letni Damian Szwarnowiecki (Gwardia Wrocław) spisał się najlepiej z Polaków i zajął 7. miejsce w pierwszy dniu turnieju European Open w judo. Mistrz Europy młodzieżowców i juniorów w Arenie Ursynów w Warszawie wygrał trzy walki, a dwie przegrał.
Oprócz niego, rywalizowało jeszcze 11 polskich judoków. Po jednym pojedynku wygrali Aleksander Beta, Grzegorz Lewiński i Grzegorz Wieczorek (wszyscy kat. 66 kg) oraz Piotr Kurkiewicz (73 kg). Pozostali, w tym jeden z liderów kadry narodowej – Tomasz Adamiec (73 kg), przegrywali potyczki inauguracyjne i żegnali się z zawodami.
Miłym akcentem European Open było wręczenie specjalnych pasów – ósmy dan dla słynnego trenera, obchodzącego niedawno 80. urodziny Ryszarda Zieniawy i wicemistrza olimpijskiego z Monachium Antoniego Zajkowskiego.
W warszawskich zawodach rywalizuje 301 zawodników z 37 krajów. W niedzielę odbędą się zmagania w kategoriach 81 kg, 90 kg, 100 kg oraz +100 kg. Łącznie wystąpi 15 Polaków.
Wyniki Polaków w 1. dniu EO:
kat. 60 kg:
Sebastian Janicki – wolny los
Sebastian Janicki – ALIEV Elnur (Estonia) 0:10
Bartłomiej Garbacik – LEBOEDEC Victor (Francja) 0:10
Łukasz Kiełbasiński – MOHAMEDI Kamel (Francja) 0:7
Marcin Wydrzyński – KULIKOV Dmitriy (Rosja) 0:10
kat. 66 kg:
Aleksander Beta – JACINTO Pedro (Portugalia) 10:0
Aleksander Beta – DOVDON Atansukh (Mongolia) 0:10
Mariusz Janicki – BATSETSEG Batgerel (Mongolia) 0:7
Grzegorz Lewiński – RAUFMAN Bar (Izrael) 5:0
Grzegorz Lewiński – REITER Georg (Austria) 0:7
Grzegorz Wieczorek – TUTKHALYAN Vae (Białoruś) 10:0
Grzegorz Wieczorek – JARALI Yavuz (Turcja) 0:10
73 kg:
Damian Szwarnowiecki – ZAKHEIM Tomer (Izrael) 10:0
Damian Szwarnowiecki – RAMIREZ RAMOS Javier (Hiszpania) 1:0
Damian Szwarnowiecki – VAN’T WESTENDE Sam (Holandia) 7:0
Damian Szwarnowiecki – TATALASHVILI Nugzari (Gruzja) 0:10
Damian Szwarnowiecki – MANASBAYEV Bekzat (Kazachstan) 0:10
Tomasz Adamiec – TSENDAYUSH Narantogtokh (Mongolia) 0:10
Piotr Kurkiewicz – DAWSON Patrick (W. Brytania) 10:0
Piotr Kurkiewicz – MANASBAYEV Bekzat (Kazachstan) 0:10
Piotr Płoński – CHAINE Guillaume (Francja) 0:7
Wypowiedzi reprezentantów Polski:
73 kg:
Damian Szwarnowiecki: „Nie jestem rozczarowany, tylko w miarę zadowolony, bo osiągnąłem minimum, jakiego oczekiwałem. Nie jest to jakaś świetna lokata, ale z czasem zyskując doświadczenie będzie coraz lepiej w seniorach.
Miałem krótką przerwę między dwoma ostatnimi pojedynkami, ale im wyższy poziom zawodów seniorskich, tym i odstępy między walkami niewielkie. Obie przegrane walki to kwestia mniejszego doświadczenia, choć trochę też zabrakło odpoczynku. Ciężko walczyło się z Gruzinem, chociaż w miarę upływu czasu lepiej radziłem sobie z atakami. Czegoś mi jednak zabrakło. Z Kazachem zaś popełniłem głupi błąd, on wiedział poza tym jak się na mnie ustawić.
Zacząłem turniej od pojedynku z Izraelczykiem. Najpierw przegrywałem, doprowadziłem do remisu i wygrałem przez trzymania. Taktyczna walka, aby się rozgrzać i budować formę na następne konfrontacje. Druga na kary z Hiszpanem w dogrywce, bardzo niewygodny przeciwnik, a ja jeszcze nie potrafią wygrywać na punkty. Nie dostosowałem się do nowych przepisów, a chodzi mi o walkę o uchwyt. Czasem bardziej rozmyślam o przepisach, żeby nie popełnić jakiegoś błędu. Ale na pewno się przystosuję.
Z Holendrem gdy dostałem trzecią karę czułem niebezpieczeństwo, chociaż sam miałem waza-ari. Pod koniec walki zmienił sposób walki, jednak dałem radę. Może to zasługa, że nadrabiałem wydolnością, a nie robiłem fałszywych ataków.
Uważam, że jeszcze w tym roku zrewanżuję się obydwu rywalom, z którymi dziś przegrałem. Rok temu nie radziłem sobie z juniorami i młodzieżowcami, a na koniec sezonu miałem dwa złote medale mistrzostw Europy…”.
Tomasz Adamiec: „W drugiej części walki zawiodła taktyka, bo przecież prowadziłem na punkty. Chyba zabrakło mi trochę chłodnego umysłu, bo zamiast atakować jak z automatu, powinienem na chwilę przystopować. Ale ja uwielbiam rywalizację, a nie szachy na macie.
Moim celem pozostają ME i MŚ, chciałbym w nich wystąpić, choć ze względów finansowych już nie mogę ćwiczyć dwa razy dziennie, gdyż podjąłem pracę w rodzinnej firmie motoryzacyjnej. Poznaję rozmaite części do samochodów, ich zapisy katalogowe, a na macie pojawiam się tylko popołudniami. Do tego ćwiczę w siłowni u Pawła Nastuli. Za własne pieniądze w ostatnich tygodniach podglądałem przeciwników w Paryżu i Duesseldorfie, a także uczestniczyłem w tamtejszych campach”.
Piotr Kurkiewicz: „Mam ogromne pretensje do siebie, bowiem z Manasbajewem prowadziłem już na waza-ari. Kontrolowałem walkę, a do końca była tylko minuta. Do tego rywal miał już trzy kary shido, więc tym bardziej mi szkoda. Byłem pewny wygranej. Na tym poziomie nie powinienem popełnić takiego błędu taktycznego, tylko spokojnie czekać do ostatniej sekundy.
W ubiegłym roku miałem dwie operacje stawu biodrowego, a ostatnią przed 2,5 miesiącami. Ale z formą nie było źle, oceniam ją na 80 proc. Chciałem w Warszawie awansować do najlepszej siódemki i zbliżyć się do wyjazdu na ME na Węgry. Wcześniej już byłem trzeci na PŚ w Rzymie. Wydaje mi się, że z naszej wagi pewne miejsce w kadrze ma Tomek Adamiec, piąty na ubiegłorocznych ME”.
Piotr Płoński: „Popełniłem błąd taktyczny, bowiem miałem trzymać lewą nogę z tyłu przy podchodzeniu do uchwytu. W judo decydują ułamki sekund, raz brak skupienia i trafił mnie. Potem Chaine walczył defensywniee, pozorował walkę”.
21-letni Płoński to zawodnik z charakterytycznymi tatuażami. „Napis judo w języku japońskim mam na klatce piersiowej, a dwa tatuaże-motta na rękach – „ustąp aby zwyciężyć” oraz „dobro twoje dla dobra ogólnego”.
„Jestem aktualnym wicemistrzem Polski seniorów, wcześniej byłem młodzieżowym mistrzem kraju, wygrywałem juniorskie Puchary Europy. Na co dzień trenuję w Gwardii Wrocław ze Zbigniewem i Radosławem Zamęckimi. Studiuję na 2. roku AWF we Wrocławiu”.
66 kg:
Aleksander Beta: „Pierwsza walka, przeciwko Portugalczykowi Jacinto, powinna zakończyć się już po 7. sekundach. Rzuciłem rywala na ippon, pojawił się ten werdykt na tablicy, ale później został cofnięty i ogłoszono tylko waza-ari. Ale dwie minuty później nie było już wątpliwości. Z kolei z Dovdonem z Mongolii byłem chyba zbyt naładowany, bowiem przegrałem już w pierwszej akcji.
Pod nieobecność Tomka Kowalskiego i Pawła Zagrodnika wiedziałem, że na mojej osobie skupi się zainteresowanie w wadze 66 kg, ale niestety nie udało się. Jak mawia skoczek narciarski Kamil Stoch, trzeba 100 razy przegrać, by raz wygrać, więc i ja wierzę, że zacznę wygrywać.
Na światowych randori nie jestem słabszy od zagranicznych zawodników, także tych, którzy dziś tutaj przyjechali. Ciągle brakuje mi jednak większej liczby pojedynków na międzynarodowej arenie. Bardzo liczę, że pojadę na kwietniowe ME na Węgry.
Oprócz trenowania judo, studiuję zarządzanie międzynarodowe na trzecim roku Uniwersytetu Łódzkiego”.
Mariusz Janicki: „Niemal w ostatnich chwili zastąpiłem w składzie Pawła Zagrodnika, choć oczywiście byłem w treningu i nie mogę powiedzieć, że nie zdążyłem się przygotować. Znów pewnym problemem było zbijanie wagi – od wtorku musiałem zrzucić 4,5 kg. Z kolei przed dwoma laty w warszawskim PŚ zrzucałem 4 kg w trzy dni. Bardziej się przysuszyłem i się udało. Trudniej miał mój brat, który zrzucał ok. 10 kg.
Na macie nie było źle, zabrakło mi sekund. Przecież rywal całą walkę nic nie robił, tylko stał. Zabrakło mi trochę taktyki, jak też brakuje w moim dorobku złotego medalu MP. Mam już po dwa srebrne i brązowe. Najbliżej zwycięstwa byłem w 2005 roku, kiedy w finale spotkałem się z Arturem Kłysem”.
60 kg:
Łukasz Kiełbasiński: „Brakowało jeszcze 41 sekund, ale po zmianach w przepisach to jeszcze mnóstwo czasu, daleko było więc do zwycięstwa. Kary shido są rozdawane bardzo często przez sędziów. Gdybym nie atakował, dostałbym drugie shido i byłby remis.
Niestety, sam się rzuciłem, lekko przytrzymałem na rękach i zostałem skontrowany przy własnym ataku. Już kilka razy startowałem w PŚ i Grand Slamach, a najlepszym wynikiem było ubiegłoroczne trzecie miejsce w PŚ w Mińsku”.
Bartłomiej Garbacik: „Pierwsza walka po zmianie przepisów, ale nie stanowi to dla mnie problemu, bowiem wcześniej nie używałem techniki łapania za nogi, tylko podstawowe techniki. Zacząłem dobrze, po moich atakach rywal dostał karę shido. Później znów atakowałem, jednak nie były one efektywne i za – jak to mówimy w naszym żargonie – padalucha dostawałem kary. Niespełna minutę przed końcem chwila dekoncentracji i rzut na ippon. Ten rywal był do przejścia, niestety czegoś mi zabrakło.
Judo uczyłem się w rodzinnym Jaśle, a po rozpoczęciu nauki w liceum w Krakowie przeniosłem się do Wisły. Studiuję na AWF w Krakowie. Moje największe sukcesy to brązowe medale młodzieżowych i juniorskich MP oraz zwycięstwo w akademickich MP”.
Sebastian Janicki: „To mój trzeci start w PŚ w Warszawie, teraz nazywanym European Open, ale wciąż czekam na pierwszą wygraną walkę. Aliev okazał się zbyt silnym rywalem. Na co dzień wraz ze starszym bratem należymy do zespołu wojskowego we Wrocławiu, a naszym zadaniem jak najlepsze przygotowanie się do zawodów krajowych i międzynarodowych, w tym wojskowych”.
Marcin Wydrzyński: „Pierwsze ataki należały do mnie, ale niestety między drugą i trzecią minutą zacząłem bardzo słabnąć. Wiązało się to ze zbijaniem 5-6 kg nadwagi w ostatnich dwóch tygodniach. Bardzo dziś odczułem, do tego rywal był silniejszy.
Niestety, jeszcze doznałem kontuzji ręki. Ból jest coraz mocniejszy i nie wiem, czy nie obędzie się bez przerwy w treningach.
Od 15 lat trenuję judo w Czarnych Bytom. W MEJ zająłem siódme miejsce w Warszawie w 2008 roku. Zrobiłem sobie rok przerwy, ale teraz wróciłem na studia w AWF Katowice”.
—–
Biuro Prasowe EO Warszawa '2013