Prawie 500 zawodniczek i zawodników z całego świata pojawi się w Warszawie, by qw sobotę i niedzielę wziąć udział w turnieju judo z cyklu Pucharu Świata – European Open. Polacy powalczą o punkty rankingowe i zbiorą doświadczenie przed kolejnymi imprezami rangi mistrzowskiej.

W światowym judo sytuacja zmienia się niczym w kalejdoskopie. Z tygodnia na tydzień, z turnieju na turniej zawodniczki i zawodnicy awansują lub spadają w rankingach, walcząc o kwalifikacje. W tym sezonie najważniejsze są oczywiście te olimpijskie, które zamkną się w czerwcu. Warto więc sprawdzać formę w takich imprezach jak warszawski European Open.

Kilka dni temu ogromny awans rankingowy zanotował Piotr Kuczera, po sukcesie w Grand Slamie w Baku. Teraz musi zregenerować siły, a więc w Warszawie będzie kibicował swoim kolegom z reprezentacji. A tych do stołecznego turnieju zostało zgłoszonych wielu. W kategorii Kuczery – 100 kg – czterech: Jakub Bogdaniuk, Jakub Mrozek, Michał Walenciak i Franciszek Zawistowski. Wszyscy młodzi, z perspektywą występu w młodzieżowych mistrzostwach Europy, które w listopadzie odbędą się w Pile. Debiutantem jest też trener męskiej kadry, Marek Kręcielewski, który objął tę funkcję kilka miesięcy temu. – To prawda, pierwszy raz poprowadzę zawodników w warszawskim turnieju jako trener seniorskiej reprezentacji. Wcześniej zdarzało mi się to jako szkoleniowcowi juniorów – przyznaje Kręcielewski. – Dla większości kadrowiczów to szansa na pokazanie się z dobrej strony i otwarcie drzwi do turniejów wyższej rangi. Liderami powinni być Paweł Drzymał w kategorii 81 kg i Kacper Szczurowski w kategorii +100 kg.

Szczurowski wraca na maty po przerwie spowodowanej kontuzją. W 2020 roku triumfował w Warszawie, ale w kategorii do 100 kilogramów. Teraz jest klasyfikowany w olimpijskim rankingu na 43. miejscu. Ma nadzieję na kolejny triumf w stolicy i przetarcie przed Gland Slamem w Uzbekistanie.

Jednym z najbardziej doswiadczonych reprezentantów Polski jest Damian Szwarnowiecki, który w Warszawie debiutował w 2013 roku, a w 2022 zdobył brązowy medal. – Wtedy rywalizowałem w kategorii 73 kilogramy, teraz chciałbym powtórzyć ten sukces w wadze 81 kilogramów – mówi 30-latek. – Podchodzę do rywali z szacunkiem i wiem, że przede mną trudny turniej. Ale forma dopisuje, współpraca z nowym trenerem kadry układa się wzorowo, więc jestem dobrej myśli.

Liderką żeńskiej reprezentacji Polski na European Open w Warszawie miała być Angelika Szymańska, ósma zawodniczka olimpijskiego rankingu na Paryż. Niestety, uraz stopy odniesiony w trakcie treningów okazała się poważniejsza niż na to wyglądała. Brązowa medalistka ubiegłorocznych mistrzostw Europy musiała się wycofać z rywalizacji. Ale młodych, ambitnych zawodniczek w biało-czerwonych barwach nie brakuje. Również w tej kategorii wagowej, czyli 63 kg. Do warszawskiego turnieju zostały zgłoszone: Martyna Glubiak, Natalia Kropska, Agata Szafran, Aleksandra Konopka, Daniela Badura i Agata Zacheja. Kropska w tym roku stanęłą na drugim stopniu podium European Open w Gyor, przegrywając w finale z Hiszpanką Arielą Sanchez Benitez. – To była zacięta walka, dostałam od rywalki piętą w twarz i przez tydzień miałam podbite oko – wspomina zawodniczka Czarnych Bytom. – Ale razem z trenerem odrobiliśmy tę lekcję, wdrożyliśmy odpowiednie elementy taktyczne i jestem gotowa na każdą przeciwniczkę. Również na rewanż z Hiszpanką. Stres mnie mobilizuje i sprawia, że pokonuję własne słabości.

Trener żeńskiej kadry, Jacek Kowalski liczy na doświadczenie starszych i fantazję młodszych polskich zawodniczek. – Niektóre poradzą sobie z presją występu przed własną publicznością, inne nie. Ale taka jest specyfika tego typu turniejów. Ja mam nadzieję, że z dobrej strony pokażą się zawodniczki, które myślą już o igrzyskach w 2028 roku – mówi szkoleniowiec.

Jedno jest pewne: tegoroczny European Open będzie największym w historii organizowanym w Warszawie. Zgłoszono 497 osób z 39 krajów, w tym z tak egzotycznych jak Jamajka, Indonezja, Wietnam, Mauritius i Wyspy Zielonego Przylądka. Rywalizacja będzie się toczyć w stołecznej hali Torwar na czterech matach. Organizację turnieju wspierają: sponsor strategiczny Polskiego Związku Judo – PKP Cargo, Ministerstwo Sportu i Turystyki, Urząd Miasta Stołecznego Warszawy i Centralny Ośrodek Sportu. Swoją obecność zapowiedzieli m.in. Jan Krisanda – sekretarz stanu ds sportu w Ministerstwie Turystyki i Sportu w rządzie Republiki Słowackiej, przedstawiciele PKOl oraz Ministerstwa Sportu i Turystyki. Nie zabraknie też generała Marka Sokołowskiego, miłośnika tej dyscypliny sportu.

Również data rozgrywania tegorocznego European Open w Warszawie jest symboliczna. 24 lutego to przecież druga rocznica zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę. – Dwa lata temu ta tragiczna wiadomość dotarła do nas w przededniu rozpoczęcia turnieju – wspomina prezes Polskiego Związku Judo, Jacek Zawadka. – Wtedy z zawodów wycofali się Rosjanie. Ale to nie miało większego znaczenia, bo i tak nie dopuścilibyśmy ich do rywalizacji. Podobnie jak teraz, a więc do turniejów w Polsce w ogóle się nie zgłaszają. Mamy natomiast liczną grupę sportowców z Ukrainy, których witamy z otwartymi ramionami.

Turniej European Open w Warszawie odbędzie się w hali Torwar w sobotę 24 i niedzielę 25 lutego. Początek eliminacji o 9:30, natomiast sesje finałowe zaplanowano pół godziny po zakończeniu eliminacji – w sobotę około 17:00, a w niedzielę około 15:30.

Źródło (tekst i foto): Polski Związek Judo (Facebook)