Urodzona w 1995 roku Klaudia Szczepańczyk (Gwardia Bielsko-Biała) zajęła 7 miejsce w wadze -52kg Pucharu Świata rozgrywanego w Arenie Ursynów w Warszawie. W 1 walce podopieczna trenera Lecha Kopcia wygrała z reprezentantką Mongolii Azzaya Chintogtokh, później przegrała 2 pojedynki, ale ogólna ocena jej występy jest dobra. Dla niej w tym sezonie najważniejsze będą Mistrzostwa Europy Juniorek.

Rewelacyjnie spisuje się Ewa Konieczny (GKS Czarni Bytom), która po 3 zwycięstwach z rzędu jest już w finale wagi -48kg. Spotka się z Ukrainką Maryną Cherniak.

W eliminacjach Polki stoczyły 16 walk, z których wygrały 5, a przegrały 11.

Wyniki Polek:

-48kg:

1/16 finału
Joanna Stankiewicz (AZS AWF Warszawa) – Ioana Matei (Rumunia) 0:10

1/8 finału
Barbara Jopek (Akademia Judo Poznań) – Anne-Sophie Jura (Belgia) 0:10
Ewa Konieczny (Czarni Bytom) – Diana Kovacs (Rumunia) 10:0
Kinga Kubicka (Flota Gdynia) – Sonja Wirth (Niemcy) 0:7

Ćwierćfinał
Ewa Konieczny (Czarni Bytom) – Tamara Silva (Szwajcaria) 10:0

Półfinał
Ewa Konieczny (Czarni Bytom) – Noa Minsker (Izrael) 10:0

-52kg:

1/16 finału
Zuzanna Pawlikowska (AZS AWFiS Gdańsk) – Olena Nishkheta (Ukraina) 10:0
Dorota Smorzewska (Sensei Płock) – Zhanna Stankhevitch (Armenia) 0:10

1/8 finału
Klaudia Szczepańczyk (Gwardia Bielsko-Biała) – Azzaya Chintogtokh (Mongolia) 10:0
Zuzanna Pawlikowska (AZS AWFiS Gdańsk) – Penelope Bonna (Francja) 0:10

Ćwierćfinał
Klaudia Szczepańczyk (Gwardia Bielsko-Biała) – Larisa Alexandra Florian (Rumunia) 0:10

Repesaż
Klaudia Szczepańczyk (Gwardia Bielsko-Biała) – Barbara Maros (Węgry) 0:10

57 kg:

1/16 finału
Dominika Błach (AZS AWFiS Gdańsk) – Alessia Regis (Włochy) 0:5
Monika Chróścielewska (AZS AWFiS Gdańsk) – Larissa Csatari (Szwajcaria) porażka na kary
Magdalena Korfanty (AZS AWF Katowice) – Anastasia Polikarpova (Rosja) 0:10
Magdalena Miller (AZS AWFiS Gdańsk) – Maayan Greenberg (Izrael) 0:10

Wypowiedzi polskich zawodniczek:

Joanna Stankiewicz (-48kg): Początkowo czułam się silniejsza od swej rumuńskiej rywalki, ale niestety kary shido, za fałszywe ataki, mnie zdeprymowały i jakby trochę przysiadłam psychicznie w końcówce walki. Przeciwniczka była mocna, a do tego z mojego ataku zeszła do parteru i założyła skuteczne trzymanie.
To był mój pierwszy start od wprowadzenia nowych przepisów. One zmieniają się dosyć często, ale z drugiej strony nie ma jakichś wielkich zmian, jakby się mogło wydawać. To co zauważałam teraz – po komendzie „mate” miała być walka wznawiana tam, gdzie stoją zawodniczki, a tymczasem wracamy na swoje miejsca początkowe. Jeśli chodzi o kondycję, jestem bardzo dobrze przygotowana, dlatego wolałabym walczyć 5, a nie 4 minuty.
Po raz drugi startowałam w PŚ w Warszawie, czekam na pierwsze zwycięstwo, bowiem przed dwoma laty w kwalifikacjach olimpijskich przegrałam inauguracyjną walkę ze znaną Holenderką Birgit Ente.

Klaudia Szczepańczyk (-52kg): Bardzo zadowolona z 7 miejsca, wcześniej nawet w juniorkach nie punktowałam na zawodach międzynarodowych. Jedynie w kadetkach trochę lepiej, w Kijowie na Pucharze Europy byłam 5, a w u siebie w Bielsku-Białej 7.
W ogóle nie spodziewałam się, że w seniorskim Pucharze Świata mogę być tak wysoko. Turniej ustawiła pierwsza walka z Azzayą. Zawodniczka z Mongolii złapała mnie za nogę i została zdyskwalifikowana. To było praktycznie na początku walki. A ja wiedziałam, że jak wygram ten pojedynek, to będzie naprawdę dobrze. Dwie walki kolejne były znacznie trudniejsze. Rumunka to bardzo silna rywalka, poczułam to w pierwszych sekundach.
W tym sezonie przede mną ME Juniorek oraz Młodzieżowe we Wrocławiu. Na co dzień uczęszczam do ostatniej klasy liceum w Szkole Mistrzostwa Sportowego w Czechowicach-Dziedzicach, do klasy judo. Później wybieram się nie na AWF, tylko do policji. Za namową trenera Lecha Kopcia, który pracował w tym zawodzie.

Zuzanna Pawlikowska (-52kg): Pierwsza walka z ukraińską zawodniczką, z którą nie walczyłam dotychczas, potoczyła się po mojej myśli, taktycznie ją rozegrałam. Nie starałam się za wszelką cenę atakować, aby nie zostać skontrowanym. Wykorzystałam jej błąd w ataku, przeszłam do trzymania i się skończyło.
Z kolei Bonna to była mistrzyni Europy seniorek. Spotkałam się z nią na ubiegłorocznej Uniwersjadzie w Kazaniu. Tam po zdecydowanie bardziej wyrównanej walce też przegrywałam. W Rosji prowadziłam na kary, w końcówce jednak poleciałam na waza-ari. Myślałam, że dziś nawiążę z nią większą walkę, a niestety stłamsiła mnie fizycznie. Postarałam się zaatakować na swoją technikę, która mi w Kazaniu wychodziła, czy sori-nage z kolan, tylko chyba nie przygotowałam jej najlepiej, za szybko i dostałam karę za pasywność. Francuzka jest doświadczoną zawodniczką i wykorzystywała każdy mój błąd.
Dalsze plany – okres bez startów, ale będzie zgrupowania w Czechach, gdzie na bardzo mocnym campie może znów powalczę z Bonną. Na mistrzostwa Europy nie mam kwalifikacji, może wystartuję w drużynie.
Waga -52kg robi się ciekawa, jeśli dojdą Agata Perenc i Arleta Podolak, bo zawsze rywalizacja podnosi poziom. Zobaczymy, czy jednak przejdą ostatecznie do niższej kategorii.

Magdalena Korfanty (-57kg): Troszkę drobnych błędów zaważyło na całości, a w końcówce walki zdecydowanie oddałam inicjatywę Polikarpovej. Kiedy zaczęłam uzyskiwać prowadzenie na kary, niepotrzebnie zaczęła się cofać, starając się złapać chwilę odpoczynku. Rosjanka to wykorzystała, poszła na mnie i zdobyła yuko.
Na 19 sek przed końcem ona miała już 3 kary, więc chciałam zaryzykować, bowiem jednak punkty z rzutu są więcej warte niż z kar. Podjęłam ryzyko, rywalka znów to wykorzystała i spadłam na plecy. Może niekoniecznie powinnam pójść w tę stronę, lecz taka była decyzja, a teraz mogę tylko żałować.
Walka była do wygrania, Rosjanka nie była szczególnie mocną zawodniczką. Jestem już po analizie z trenerami, będę musiała wnioski wcielić w życie na treningu.
W 2012 roku nie startowałam w Warszawie z powodu problemów z kolanami, wcześniej w PŚ w stolicy nie wygrałam walki. Szkoda, że dziś się nie udało zwyciężyć w choć jednej przed własną publicznością. Po skróceniu walk do 4 minut trzeba zacząć ostro i ze świadomością, że cała walka jest do wytrzymania.
Na co dzień studiuję na AWF w Katowicach, wcześniej skończyłam Uniwersytet Ekonomiczny w tym samym mieście na kierunku międzynarodowe stosunki gospodarcze. Poza tym prowadzę treningi z młodszymi grupami wiekowymi.

Dominika Błach (-57kg): Odczuwam spore rozczarowanie, bowiem powinnam walczyć tak jak w końcówce całą walkę, ale nie wyszło. Jakiś gorszy dzień, niestety. Początek był nawet niezły, bowiem Włoszka dostała dwie kary. Kondycyjnie nie było u mnie źle, jak widać czegoś zabrakło, jakiejś konsekwencji w staraniach.
Wcześniej w tym roku nie startowałam na międzynarodowej arenie. Specjalnej różnicy między walkami 4- i 5-minutowymi nie ma, wszystko zależy od wyniku. Co innego jak się prowadzi, co innego gdy się przegrywa i trzeba gonić.

Monika Chróścielewska (-57kg): W dogrywce pojedynku ze Szwajcarką dostałam karę shido za fałszywy atak i niestety odpadłam z turnieju. Zgadzam się z decyzją sędziów, nie ma o czym dyskutować.
Wcześniej miałam kilka ataków, ale Csatari dobrze się broniła, nie udało mi się trafić w moment.
Przed czterema laty byłam w drużynie, która zdobyła wicemistrzostwo Europy w Wiedniu. Później założyłam rodzinę, urodziłam synka Bartosza, który ma już 3 lata. Na matę wróciłam bardzo szybko, po 3 miesiącach, ale już nie na takim poziomie, aby bić się na największych imprezach. Ciągnie na matę cały czas, teraz też kiedy tylko mam czas, to trenuję. Z nim najtrudniej, bo mam jak mówiłam, rodzinę, pracuję w liceum w Gdańsku jako nauczycielka wychowania-fizycznego, do tego mam swój UKS Osowa. Wraz z mężem Tomaszem, byłym judoką, prowadzimy zajęcia. Oboje jesteśmy zafascynowania judo.
W 2013 roku wystartowałam na MP w Gdańsku, zajęłam 3 miejsce i zdecydowałam, że jeszcze spróbuję. Możnaby powalczyć, ale trzeba byłoby zmienić plan tygodniowo, a to nie takie łatwe wrócić na 100 proc. Mnie szkoda całkowitego wyeliminowania uchwytów za nogi, bo ja tak kończyłam czasami ataki. A w Polsce już parę razy się zapomniałam i byłam zdyskwalifikowana.