400 zawodników, międzynarodowa obsada, świetne, młode judo. Dwudniowe święto judoków K-S SSE Solanin Cup 2014 wypaliło doskonale, z roku na rok impreza ma większy rozmach, można się zatem spodziewać, że za rok będzie jeszcze lepiej, o ile lepiej w ogóle się da

Darek Giedziun, trener UKS Olimp Nowa Sól, organizator tego turnieju, nie kryje, że największym sukcesem klubu, oprócz oczywiście tego sportowego, są rodzice zawodników. Na nich trener Olimpu może liczyć zawsze. W tym roku klubowi rodzice przeszli samych siebie, najpierw silni ojcowie rozłożyli wielką, namiotową halę, ułożyli na niej matę, ustawili trybuny, rozstawili dodatkowe namioty i parasole. Mamy tradycyjnie już z wielka mocą wkręciły się w zorganizowanie punktu z wypiekami, kawą, napojami, po sobotnich zmaganiach sportowych zaserwowały trenerom i zawodnikom doskonałą kolację. Rodziców w pomarańczowych koszulkach Olimpu było wszędzie pełno, jak mogli, tak starali się pomóc, te kilkadziesiąt osób to świetna brygada, by zrobić wszystko.
Sukcesem tego turnieju są też osoby, które wspomogły jego realizację. Grzegorz Rogula, dyrektor MOSiRu pomagał na wielu frontach, od zabezpieczenia noclegów na Marinie dla judoków z Estonii, przez przekazanie maty czy trybun. Miejsce rozgrywania turnieju, okolice Kociego Stawku, udostępnił Zdzisław Malczuk, zadbał także, by na czas znalazły się tam sanitariaty czy wszystkie konieczne media. Kolejny wielki gest to wyczyn Stanisława Bugaja, szefa Pensjonatu Korona w Modrzycy, który przez kilka dni gościł w swoich progach ekipę z Rosji za tak minimalne stawki, że opłacalność ich pobytu w Pensjonacie kompletnie się nie liczyła. To także w Koronie odbył się w sobotę wielki, międzynarodowy, pożegnalny grill dla trenerów i zawodników. Turniej wsparł też ZSP nr 2 „Nitki”, w którego internacie gościli judocy, podobnie OHP. Jak zawsze pomógł także Urząd Miasta i Starostwo Powiatowe. Generalnym sponsorem imprezy była Kostrzyńsko – Słubicka Specjalna Strefa Ekonomiczna, judoków wsparła również firma Balcerzak. Bez wyżej wymienionych osób i instytucji zorganizowanie turniej tej rangi i o takim rozmachu byłoby .

Przedsmakiem turnieju były codzienne, wspólne treningi Polaków i Estończyków w hali na Kocim Stawie. Obie strony ceniły sobie możliwość uczenia się od siebie tych smaczków judo charakterystycznych dla każdej ze szkół. Treningi prowadzili Vladimir Stepanjan, mający na swoim koncie tytuły mistrza Armenii, Azerbejdżanu a także całego niegdysiejszego ZSRR, który jako trener kadry narodowej Estonii uczestniczył w Igrzyskach Olimpijskich w Atenach, Pekinie i Londynie oraz Darek Giedziun z UKS Olimp.

Medal oddałbym trenerowi Giedziunowi
Piekielna pod względem temperatury sobota była głównym dniem zmagań judoków, a tych do Nowej Soli zjechało ponad 400, nie tylko z klubów z Polski, ale również z Estonii, Rosji, Francji, Słowacji, Łotwy, Ukrainy czy Niemiec. Choć wydawać by się mogło, że przy takiej temperaturze zawody w wielkim namiocie będą bardzo ciężkie, to jednak cień i przewiew sprawiły, że było to chyba jedno z najchłodniejszych miejsc w mieście. Jednak sportowo było bardzo gorąco.
Zaczęło się bardzo uroczyście, od powitania zaproszonych gości, wśród których znaleźli się prezydent Wadim Tyszkiewicz, starosta Józef Suszyński, dyrektor MOSiR Grzegorz Rogula, dyrektor ZSP 2 Regina Wąwoźna, Mirosław Olejniczak, władze klubu UKS „Olimp”. Nie kryli zdziwienia, kiedy za upowszechnianie judo otrzymali odznaki i medale od Polskiego Związku Judo. Niżej podpisany po otrzymaniu niegdyś brązowej odznaki PZJudo otrzymanej na wniosek UKS „Ósemka” Nowa Sól, tym razem na wniosek „Olimpu” otrzymał odznakę srebrną.
Szczególne wyróżnienie trafiło do rąk prezydenta Tyszkiewicza, który dostał ogromny imienny medal. – Gdyby nie to, że jest tutaj moje nazwisko, oddałbym ten medal trenerowi Giedziunowi za organizację tak wielkiej imprezy – mówił otwierając zawody. Starosta Suszyński mówił, że nie jest najważniejsze zwycięstwo i medale, ale właśnie rywalizacja za przykład podając swój udział w XXXI Półmaratonie Solan, który zakończył na szóstym miejscu od końca, ale wygrał z samym sobą. Potem matę w posiadanie wzięli judocy.

Siła wschodu
W zawodach wzięło udział ponad 400 zawodników, rywalizowali na sześciu matach. Takie turnieje międzynarodowe mają ogromny plus szkoleniowy, jest okazja, by zobaczyć, jak walczą zawodnicy z innych krajów, jakie są ich koronne techniki. Z pewnością w oczy rzucało się to, co robili zawodnicy ze wschodu, szczególnie młodzi Rosjanie, którzy do każdej walki wychodzili tak potwornie zdeterminowani i nastawieni na zwycięstwo, że przy niepowodzeniach wręcz wybuchali płaczem. Strasznie silni, dynamiczni i też wyglądem różniący się od naszych zawodników. W niedzielę rozmawiałem o turnieju z Pawłem Zagrodnikiem, gościem specjalnym turnieju, wielokrotnym medalistą Mistrzostw Europy, Pucharów Świata, Mistrzostw Polski oraz piątym zawodnikiem Igrzysk Olimpijskich w Londynie, który prowadził zajęcia w niedzielę podczas poturniejowego campu. – Zwróć uwagę, jak na tle naszych zawodników wyglądają te rosyjskie dzieciaki, umięśnieni, wyżyłowani, bardzo silni, dynamiczni, to u nas jest bardzo rzadko spotykane – mówił (tutaj wywiad z Pawłem Zagrodnikiem). I faktycznie, moc wręcz od nich biła, co przełożyło się na wyniki końcowe.
Ale nie było tak, że zawody były jednostronne i pod dyktando wschodniej szkoły judo. Kiedy do dekoracji wyczytywani byli zawodnicy poszczególnych kategorii, zawsze było to towarzystwo międzynarodowe, na podium mieszały się rozmaite kluby, co pokazuje, że nie było w tym turnieju dominatorów i słabeuszy, że wygrać mógł każdy. Nas szczególnie cieszyły miejsca naszych judoków z Olimpu Nowa Sól, Ipponu Kożuchów i Hajime Bytom Odrzański, szczególnie te medalowe.
Nie da się ukryć, że szczególnie młodszym judokom buzie cieszyły się przy wręczaniu nagród. Prócz pamiątkowego dyplomu otrzymywali wielką figurkę Jigoro Kano, twórcy judo i na ich buźkach automatycznie rysował się tak wielki banan, jakby właśnie otrzymali Oscara. Nagrodami były również pamiątkowe, turniejowe koszulki.
Najlepszym klubem turnieju okazał się estoński klub Kibuvits, który w klasyfikacji generalnej wyprzedził Rosjan z Mozdoku (ta ekipa pokonała 3400km by przyjechać na nasz turniej!!!), trzecie miejsce w generalce wywalczyli nowosolanie z Olimpu, czwarte Lido Łotwa, piąte judocy ze Słowacji.

Sport plus bonusy
Miejsce rozgrywania turnieju okazało się strzałem w dziesiątkę. Upał powodował, że mali zawodnicy chętnie korzystali z kojącej toni Kociego Stawku, zrzucali judogi i wskakiwali do wody między walkami. Organizatorzy zapewnili także możliwość niedrogiego posiłku. Kibice i zawodnicy mieli okazję zaopatrzyć się w jedzenie i picie nie wychodząc poza teren zawodów.
Ale nie tylko samym sportem żyli w sobotę judocy. Po zakończeniu zmagań na macie rozpoczął się Judo Rock Festival, kolejny bonus do turniejowych atrakcji. Na scenie zaprezentowało się sześć zespołów, których słuchali nie tylko uczestnicy turnieju, ale również przyciągnięci dźwiękiem nowosolanie. Po zamknięciu tej części trenerów zaproszono na kolację do Kaflowego, tutaj nie zabrakło świetnego jedzenia przygotowanego przez „Pomarańczowe” mamy, były również i popisy wokalne, podczas których okazało się, że np.: „Katiuszę” całą i na pamięć nie zna nikt inny prócz Krystiana Witkowskiego z Krakowa, który prowadził konferansjerkę podczas zawodów i koncertu. Za tę znajomość klasyki pieśni radzieckiej otrzymał wyrazy szacunku od gości zza wschodniej granicy.
Darek Giedziun miał jeszcze jeden cel. Pokazać, że mimo różnic, konfliktów, judo łączy ludzi. To dlatego z jednej strony japońskiej flagi wisiała flaga Ukrainy, a obok, z drugiej strony Rosji. Trenerzy tych ekip wielokrotnie podkreślali, że to co się dzieje w związku z konfliktem, nie przekłada się na sportowców, że są jedną, sportową rodziną. Siadywali przy jednym stole, wspólnie dopingowali zawodników podczas walk i niedzielnego campu.
Camp również był świetnym podsumowaniem imprezy. Zajęcia prowadził Paweł Zagrodnik, o którym wspominałem już wyżej, a obok przedstawiam krótką rozmowę z nim. Judoka z Radzionkowa reprezentujący Czarnych Bytom cieszył się ogromnym uznaniem zawodników i trenerów, w campie wzięło udział ponad 200 zawodników.
Turniej zakończył się wspólnym, międzynarodowym grillem w Pensjonacie Korona. Trenerzy zagranicznych ekip podkreślali, że w Nowej Soli podobało im się bardzo i na pewno przyjadą tu za rok. My za rok też na pewno z judokami będziemy.

Marek Grzelka